Ostatnio przyjęłam pana z podejrzeniem OZW. Wywiad, badanie, nawet Polopirynkę podałam w kubeczku ;) Bardzo miły pacjent zresztą. W ogóle pacjenci niczego sobie. Przeważają mili, wystraszeni swoim położeniem, czekaniem sześć godzin w poczekalni, chcący być zdiagnozowani i wypuszczeni do domu.
No i moi ulubieni, ubierający się "na cebulkę" ;) I to nie panie po osiemdziesiątce, bo to rozumiem, ale i całkiem młodzi. Potem przez dziesięć minut rozbierają się do badania ;)
A dzisiaj znowu wyspałam się i poszłam do pracy późno. I wyszłam o dwudziestej :D
Pojechałam sobie do domku. Brat akurat wyruszał autkiem, więc się zabrałam. Dostałam kilka pomniejszych rzeczy i... trzy słoje zupy pomidorowej! :D Będzie uczta.
poniedziałek, 20 października 2014
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Też ostatnio przywiozłam z domu zupkę pomidorową i miałam taaaką ucztę. :)
Tyle lat, a mamine obiadki wciąż na czasie ;)
Prześlij komentarz